Rząd zapowiadał wielką repolonizację gospodarki, tymczasem strategiczne inwestycje regularnie otrzymują firmy z krajów trzecich. Gdzie tu konsekwencja? – pyta dr Damian Kaźmierczak, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.
Damian Kaźmierczak swoją wypowiedź w mediach społecznościowych rozpoczął od przypomnienia, że Ministerstwo Aktywów Państwowych powołało Zespół ds. Udziału Komponentu Krajowego w Kluczowych Procesach Inwestycyjnych, którego zadaniem jest dokładnie zdefiniować pojęcie „
local contentu” i opracować metodykę jego pomiaru. Jego zdaniem, to krok w dobrym kierunku, jednak zdecydowanie niewystarczający. Uważa również, że nowelizacja Prawa zamówień publicznych, w której wdrożono wyrok TSUE, ograniczając dostęp do polskiego rynku budowlanego dla wykonawców z tzw. państw trzecich (jak Turcja, Chiny czy Kazachstan), to dopiero wstęp.
– Nasza administracja zaczyna nadrabiać lata rażącej bezczynności - dopiero teraz inicjuje proces porządkowania polskiego rynku zamówień publicznych, na którym przez lata wielomiliardowe kontrakty trafiały do przypadkowych wykonawców z Azji. Firmy te często nie miały ani doświadczenia w realizacji projektów drogowych, kolejowych czy energetycznych w Unii Europejskiej, ani zaplecza wykonawczego w Polsce. Uczyły się polskiego rynku budowlanego na nasz koszt. I co najgorsze, wszystko to działo się przy milczącej zgodzie państwa i bierności urzędników, którzy przez lata nie dostrzegali w takim modelu nic niestosownego. To sytuacja, która – co tu dużo mówić – bardzo bulwersuje – przekonuje Kaźmierczak. Jak twierdzi, niewyobrażalnym jest, by zadziałało to w drugą stronę i np. Turcja zlecała budowę autostrad czy elektrowni polskim spółkom i pomijała turecki biznes.
Zdaniem przedstawiciela Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa czas na podjęcie kolejnego kroku i realne działania, które sprawią, że repolonizacja gospodarki przestanie być tylko pustym hasłem. W związku z tym, jak wskazuje Kaźmierczak, urzędnicy muszą zadbać o to, by budowa strategicznych inwestycji infrastrukturalnych trafiała przede wszystkim do polskich firm oraz tych zagranicznych podmiotów, które są od lat obecne w Polsce i realnie uczestniczą w rozwoju polskiej gospodarki. Dodaje przy tym, że ważnym jest również wykorzystanie polskich łańcuchów dostaw i zarazem zostawianie jak największej części środków inwestycji publicznych nad Wisłą.
Niestety, obecnie, jak wskazuje wiceprezes PZPB, nie widać spójności między działaniami rządu a zapowiedziami – zwłaszcza premiera Donalda Tuska – o wielkiej repolonizacji. Jako przykłady, wymienia tutaj chociażby zlecenie budowy elektrowni gazowej przez Grupę Enea czy
terminala FSRU przez Gaz-System firmom z Turcji.
– Gdzie tu konsekwencja? Kto koordynuje te działania na poziomie centralnym? Czy powołany przez MAP zespół ds.
local content działa w porozumieniu, na przykład, z Pełnomocnikiem Rządu ds. Strategicznej Infrastruktury Energetycznej? Czy Ministerstwo Energi rozumie pojęcie „
local content” tak samo jak MAP? Co z Ministerstwem Infrastruktury? A co z głównymi zamawiającymi – Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad, Centralnym Portem Komunikacyjnym, Polskimi Elektrowniami Jądrowymi, PKP Polskimi Liniami Kolejowymi, Gaz-Systemem czy PERNem? Co ze spółkami energetycznymi – PGE, Orlen, Enea, Energa, Tauron? Pytań jest wiele, a odpowiedzi – wciąż mało. Oby proces repolonizacji nie ugrzązł w chaosie, braku koordynacji i wzajemnie sprzecznych decyzjach – podsumował Kaźmierczak, dodając, że PZPB bardzo uważnie się przygląda działaniom w związku z repolonizacją gospodarki.